Niektóre drapieżniki, polując na mięczaki, robią w ich skorupach otwory bardzo podobne do dziurek w muszlach znajdowanych przez archeologów na stanowiskach związanych z prehistorycznymi ludźmi. Kwestii tej przyjrzeli się niedawno naukowcy z Poznania i Liverpoolu.

Nasi dawni przodkowie bez wątpienia doceniali smak owoców morza. Ich uwagę przykuwały również skorupki mięczaków. Właśnie z tego powodu – jak i dlatego, że wapienne muszle świetnie znoszą upływ czasu – doceniają je również archeolodzy. Znajdując skorupki na stanowiskach związanych z naszymi przodkami wyciągają oni wnioski na temat diety czy wręcz kultury i ewolucji ludzkich zachowań.

Podczas analiz muszli archeolodzy zwracają uwagę m.in. na otwory, których obecność sugeruje sposób ich wykorzystania: nawlekania na rzemienie, noszenia dla ozdoby czy używania w celach obrzędowych.

Biolodzy zauważają natomiast, że człowiek jest tylko jednym z tysięcy stworzeń zainteresowanych mięczakami. Smak owoców morza doceniają też kraby, ptaki, ośmiornice, a nawet inne mięczaki (ślimaki). I że każde z nich ma sposoby walki z twardą muszlą i dobranie się do jej zawartości.

„Ptaki wykonują głównie otworki na wierzchołku – tam, gdzie muszla jest najcieńsza. Ślimaki są bardziej wybredne i więcej czasu zajmuje im wybranie odpowiedniego miejsca. Kiedy już je znajdą, potrafią wiercić nawet kilka dni. Ośmiornice z kolei robią dziurki w miejscach blisko serca małża. Choć skorupka jest tam grubsza i wiercenie zajmuje więcej czasu – po wpuszczeniu toksyny ofiara szybciej zaczyna umierać” – opowiada w rozmowie z PAP antropolożka z Poznania Anna Kubicka.

W zabicie ofiary drapieżniki wkładają dość dużo energii. „Losowe wybieranie miejsca ataku nie leży w ich interesie. Każdy ma swoją strategię, swój mechanizm selekcji” – mówi.

Biorąc to pod uwagę, Anna Kubicka sprawdziła, czy jest jakaś różnica pomiędzy lokalizacją otworów w muszlach (znajdowanych na stanowiskach archeologicznych) – a tymi, które robią drapieżniki. Wyniki analiz przedstawiła w piśmie „PeerJ” (DOI 10.7717/peerj.2903). Autorami pracy są również dr Zuzanna Rosin – specjalistka zajmująca się m.in. mięczakami z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i dr Emma Nelson z University of Liverpool (Wielka Brytania).

Aby porównać skorupy znajdowane na stanowiskach archeologicznych – i te pozostawione przez zwierzęta drapieżne – naukowcy wzięli na warsztat 316 publikacji poświęconych archeologicznym znaleziskom koralików wykonanych z muszli. Spośród dostępnych w internecie artykułów niemal 80 zawierało informacje nt. umiejscowienia i kształtu otworów.

Publikacje te dotyczyły mięczaków należących aż do 49 różnych grup taksonomicznych (to znaczy na przykład rodzin, gatunków czy podgatunków). Muszle mięczaków należących do różnych grup miały różną lokalizację otworów – w przypadku ślimaków i małż były one bardziej zróżnicowane, w przypadku łódkonogów – umiejscowienie dziurek było „standardowe”.

Autorzy publikacji wskazują, że poszczególne gatunki mięczaków mają „swoje” drapieżniki (jednego lub po kilka) – ptaki, inne ślimaki, rozgwiazdy, ośmiornice. I że każdy z drapieżników stosuje stałe strategie ataku. Uwzględnione w badaniu muszle z otworkami mają często tysiące lat, a naukowcy badali mechanizmy drapieżników żyjących współcześnie. Anna Kubicka uspokaja jednak, że mechanizmy ataku bywają ewolucyjnie bardzo stare i nie ulegają dużym zmianom.

Badanie to potwierdza, że dawni ludzie mogli wykorzystywać m.in. muszle, które zostały perforowane w sposób naturalny. „Drapieżnictwo na mięczakach w postaci wiercenia otworów było i jest dosyć często spotykaną strategią. Dlatego analizując koraliki wykonane z muszli i wyciągając szersze wnioski, warto jest brać pod uwagę różne, biologiczne aspekty” – mówi antropolog z Poznania.

Jak mówi Anna Kubicka, archeolodzy nie negują tezy, że otwory w muszlach mogły robić zwierzęta. „Uważają jednak, że prawdopodobieństwo znalezienia muszelki przekłutej w odpowiednim miejscu – tak, aby można ją było wykorzystać jako koralik – było bardzo niskie. Dlatego twierdzą, że zjawisko stosowania już naturalnie perforowanych muszli było bardzo rzadkie” – zauważa.

„Dzięki przeanalizowaniu lokalizacji dziurek w muszlach przekłutych przez człowieka i innych zwierząt pokazaliśmy, że ludzie i inne gatunki preferują te same miejsca. Co więcej, drapieżnictwo w postaci wiercenia otworów jest dosyć często spotykane w świecie zwierząt. Nasuwa się wniosek, że niekoniecznie należy zakładać, iż tego typu zjawiska – wykorzystywanie już naturalnie przekłutych muszli – należały dawniej do rzadkości” – mówi Anna Kubicka.

źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj