Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA) chce przejąć bezpośredni nadzór nad rynkiem kryptoaktywów w całej Unii Europejskiej. Dla jednych to szansa na uporządkowanie przepisów i prawdziwie jednolity rynek. Dla innych – zapowiedź nowej fali biurokracji, która może zdusić innowacyjność europejskiego sektora blockchain.
Nowe rozdanie w nadzorze nad kryptowalutami
Po miesiącach dyskusji wokół wdrażania rozporządzenia MiCA, w europejskich korytarzach władzy dojrzewa pomysł scentralizowania nadzoru nad rynkiem kryptoaktywów. Przewodnicząca ESMA, Verena Ross, potwierdziła, że Komisja Europejska analizuje przekazanie instytucji z Paryża uprawnień do bezpośredniego nadzorowania giełd, emitentów i dostawców usług krypto w całej Unii. Celem jest zakończenie chaosu wynikającego z krajowych różnic w interpretacji i wdrożeniu MiCA, które – zamiast ujednolicić rynek – w praktyce doprowadziło do jego dalszego rozproszenia.
Dziś to krajowe organy, takie jak KNF w Polsce czy AMF we Francji, wydają licencje i kontrolują działalność firm z branży. Problem w tym, że każde państwo stosuje inne podejście. Malta czy Litwa słyną z liberalnych procedur, podczas gdy Francja rozważa ograniczenie „paszportowania” licencji. Efekt? Przedsiębiorcy nie mogą w pełni korzystać z jednolitego rynku, a inwestorzy w różnych krajach są chronieni na różnym poziomie.
Jednolite zasady kontra administracyjna pułapka
Zdaniem ekspertów, pomysł centralizacji może mieć pozytywne skutki – o ile zostanie dobrze zaprojektowany.
„Przeniesienie nadzoru do ESMA to krok, który może uporządkować sytuację, ale wymaga bardzo ostrożnego podejścia” – ocenia Sławek Zawadzki, współzarządzający giełdą Kanga Exchange. – „MiCA miała stworzyć jeden rynek, tymczasem państwa członkowskie wdrażają ją po swojemu. Jeśli ESMA zapewni spójne i przejrzyste zasady, Europa może uzyskać realną przewagę konkurencyjną”.
Centralny nadzór mógłby ograniczyć fragmentację, poprawić ochronę inwestorów i uprościć procedury licencyjne. Ale ryzyko jest oczywiste – zbyt sztywne i kosztowne mechanizmy kontroli mogą powielić błędy krajowych administracji. Wówczas zamiast spójnego rynku powstałby scentralizowany, lecz równie nieefektywny system biurokratyczny.
Europa między innowacją a kontrolą
Sektor kryptoaktywów w Europie rozwija się dynamicznie, choć wciąż ustępuje skalą rynkom amerykańskiemu i azjatyckiemu. Wdrożenie MiCA miało ten trend odwrócić – stworzyć z Unii Europejskiej bezpieczne i przewidywalne środowisko dla firm blockchainowych. Jeśli jednak nowe regulacje zostaną obudowane zbyt dużą liczbą formalności, europejskie startupy mogą przenieść działalność do bardziej elastycznych jurysdykcji.
W nadchodzących miesiącach Komisja Europejska ma przedstawić szczegóły potencjalnego modelu nadzoru. Kluczowe pytanie brzmi: czy ESMA stanie się gwarantem jednolitego i konkurencyjnego rynku kryptoaktywów, czy też kolejną warstwą administracji, która oddali Europę od globalnej czołówki technologicznej.




























