27 października 2025 r. Sąd Rejonowy w Zielonej Górze ogłosił upadłość spółki Cinkciarz.pl – jednego z najpopularniejszych kantorów internetowych w Polsce. Dla tysięcy użytkowników oznacza to ryzyko utraty pieniędzy, a dla rynku fintech – bolesną lekcję o zaufaniu, nadzorze i granicach cyfrowej rewolucji finansowej.

Upadłość Cinkciarz.pl – koniec pewnej epoki w polskim fintechu

Cinkciarz.pl był przez lata symbolem sukcesu polskiego e-biznesu. Platforma, która umożliwiała szybkie i korzystne przewalutowania online, zdobyła setki tysięcy klientów i uznanie w branży technologii finansowych. Jednak za pozorną stabilnością kryły się narastające problemy z płynnością i realizacją transakcji. Od drugiej połowy 2024 roku użytkownicy zaczęli zgłaszać opóźnienia w przelewach, blokady środków i brak kontaktu z obsługą klienta. Z czasem sytuacja przerodziła się w kryzys zaufania, a następnie – w finansową katastrofę.

27 października 2025 roku Sąd Rejonowy w Zielonej Górze, Wydział Gospodarczy, formalnie ogłosił upadłość spółki Cinkciarz.pl sp. z o.o. i powołał syndyka – firmę Grenda-Restrukturyzacja. Zgodnie z decyzją sądu, wszyscy wierzyciele mają 30 dni na zgłoszenie swoich roszczeń za pośrednictwem Krajowego Rejestru Zadłużonych. Po upływie tego terminu wnioski nadal będą przyjmowane, ale z obowiązkiem uiszczenia opłaty i z mniejszymi szansami na odzyskanie środków.

Finał afery, która dojrzewała miesiącami

To, co zaczęło się od kilku skarg, przerodziło się w jedną z największych afer finansowych ostatnich lat. Według wstępnych ustaleń prokuratury liczba poszkodowanych klientów może sięgać kilku tysięcy, a łączna wartość utraconych środków przekracza 125 milionów złotych. W śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną w Poznaniu pojawiają się zarzuty oszustwa, przywłaszczenia mienia i prania pieniędzy.

Marcin P., prezes spółki, został objęty listem gończym – śledczy podejrzewają, że środki klientów mogły być transferowane na rachunki powiązanych podmiotów. Wobec zarządu toczy się również postępowanie karne dotyczące prowadzenia działalności finansowej bez wystarczającego zabezpieczenia depozytów.

Z perspektywy sądu gospodarka spółki była niewypłacalna – brakowało płynnych aktywów i realnych możliwości spłaty zobowiązań. W uzasadnieniu decyzji o upadłości wskazano, że dalsze funkcjonowanie firmy mogłoby prowadzić do „pogłębiania strat wierzycieli”.

Co dalej z pieniędzmi klientów?

Dla osób, które korzystały z usług Cinkciarz.pl, rozpoczął się wyścig z czasem. Wszystkie indywidualne postępowania cywilne przeciwko spółce zostały automatycznie zawieszone, a jedyną ścieżką odzyskania środków jest zgłoszenie wierzytelności w systemie KRZ. Wymaga to podania podstawy roszczenia, kwoty oraz dokumentów potwierdzających transakcje – takich jak potwierdzenia przelewów, wyciągi bankowe czy korespondencja z obsługą klienta.

Zgłoszenia złożone do 26 listopada 2025 roku będą wolne od opłat. Po tym terminie konieczne będzie uiszczenie opłaty w wysokości ponad 1200 zł, co może zniechęcić wielu poszkodowanych. Syndyk zapowiada analizę wszystkich zgłoszeń i planuje opublikować listę uznanych wierzytelności w pierwszym kwartale 2026 roku.

Niestety, jak wynika z doświadczeń podobnych spraw, szanse na pełny zwrot środków są ograniczone. Zabezpieczony majątek spółki jest niewielki, a zobowiązania wobec klientów sięgają dziesiątek milionów złotych. Eksperci finansowi podkreślają, że to sytuacja, która powinna skłonić instytucje państwowe do przemyślenia zasad nadzoru nad fintechami działającymi poza systemem bankowym.

Lekcja dla branży: zaufanie wymaga ochrony

Upadłość Cinkciarz.pl to nie tylko problem kilku tysięcy klientów, lecz sygnał ostrzegawczy dla całego rynku nowoczesnych usług finansowych. W epoce cyfrowej wygoda i szybkość transakcji często przesłaniają pytanie o bezpieczeństwo. Fintechy rozwijają się szybciej niż regulacje, a klienci rzadko weryfikują, czy środki są odpowiednio chronione.

Eksperci wskazują, że obecne prawo wymaga pilnego doprecyzowania – zwłaszcza w zakresie obowiązku posiadania gwarancji depozytowych przez podmioty świadczące usługi wymiany walut online. Sprawa Cinkciarza może stać się impulsem do zmian w prawie i wprowadzenia surowszych standardów nadzoru.

Dla klientów to z kolei lekcja ostrożności – zaufanie w internecie powinno zawsze iść w parze z weryfikacją wiarygodności usługodawcy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj